***skomplikowana recenzja książki #nażyćsię***
Dziś chciałam się podzielić z Wami swoimi odczuciami po przeczytaniu książki „#nażyćsię autorstwa Marta Iwanowska-Polkowska.
Przeczytałam ją już kawałek czasu temu, ale wciąż zwlekałam, aby napisać recenzję. Może też dlatego, że nie chciałam, aby to była taka zwykła recenzja, bo książka rzeczywiście warta jest uwagi…

Z pozoru przecież każdy z nas wie, czego chce, wie jak sobie „zrobić dobrze”, jak cieszyć się z chwili, czego pragnie, a czego nie.
Ale jak się okazuje jest to tylko „z pozoru”…
Bycie tu i teraz, obecność w naszym życiu i świadome go przeżywanie – czasem bywa cholernie trudne. O czym dokładnie pisze autorka. Nie zawsze jest tak, jak sobie wymarzyliśmy. I sztuką jest czerpanie z życia jak najwięcej, wtedy właśnie kiedy świat się wali nam na głowie.
W książce znajdziecie świetny przepis na to, aby bez wyrzutów sumienia #nażywaćsię, dbać o siebie i po prostu żyć. Świadomie stawiać granice, nazywać swoje potrzeby i komunikować je. Nie martwić się o to, co ktoś powie, co ktoś pomyśli. Uświadomić sobie wreszcie, że życie jest jedno i szkoda go marnować na zamartwianie się.
Mam poczucie, że książka jest pewnego rodzaju autoterapią autorki – podsumowaniem jej dotychczasowej drogi do bycia szczęśliwą kobietą – ale to wpływa na jej plus

, gdyż możemy przyjrzeć się z bliska zmianom, jakie doszły na przestrzeni lat w myślach i zachowaniu samej piszącej. Są to wartościowe osobiste przemyślenia, przeplatane z naukowymi nowinkami, jak również obserwacjami innych kobiet, które trafiały na salę szkoleniową do Marta Iwanowska-Polkowska :: Manufaktura Rozwoju.





Wiecie, że siedzę w świecie cyrkowym już prawie 15 lat!
Z dumą mówię o tym. Z dumą opowiadam o kolejnych cyrkowych podbiciach świata, o występach mojego męża Michał Niewiadomski Mim jako klauna, mima czy po prostu Artysty Cyrkowego.
Od lat walczę z ogromnym stereotypem, jaki przekazywany jest na temat cyrku i samych występujących w nim osób (a to szczególnie w Polsce!)
Po to powstały książki Moje Życie to Cyrk, Sztuka Cyrkowa Oczami Mima i tak dalej…
Dlaczego o tym piszę przy tej okazji – co ma piernik do wiatraka?
Bo naglę biorę do ręki bardzo wartościową książkę, którą czyta i pewnie przeczyta setki kobiet w tym kraju, a autorka w jednym z rozdziałów podaje, jako przykład zawód klauna, który jest sprowadzony do synonimu zawodu bezproduktywnego…
Jako przykład postawy odrealnionej, bo przecież nikt poważny tak się nie zachowuje w codziennym życiu i nie można cieszyć się całe życie.
Jest w tym oczywiście część prawdy – bo przecież życie składa się z różnych chwil i emocji. Nie zawsze, nawet klaun jest uśmiechnięty (po to powstały inne postacie jak np. pierrot – które w drugą stroną – przecież były wiecznie smutne), ale…
Autorka wprost zadaje pytanie:
Cytuje:
„Czy ktoś zarabia na radości, wolności i spontaniczności? Czy ktoś pamięta nazwisko jakiegoś słynnego klauna?
Czy Klauna stać na dodatkowe zajęcia angielskiego dla dziecka, porządny dom czy wakacje nad Bałtykiem?”
Bardzo chętnie odpowiem na te pytania! Są jakby zadane dla mnie. I może dobrze, że dzięki nim uda mi się choć trochę przestawić inny punkt widzenia, niż jest przekazywany stereotypowo z ust do ust, osób, które na owy temat nie mają pojęcia. (I oczywiście nie piję tu do samej autorki książki – myślę ogólnie, że to świetny pretekst do wzięcia tego tematu na tapetę)
Bo kiedy ktoś ostatnio spotkał klauna?
Kiedy ktoś rozmawiał z Artystą Cyrkowym?
(Nie pytam tu moich znajomych – bo w tym przypadku nie reprezentuję „statystycznego Polskiego Kowalskiego” – ze względu na branże, w której jestem od lat
).


Ale kto zna życie cyrkowca, jego sytuacje materialną, stan psychiczny ect. ?
Zazwyczaj to domysły, przekazywanie utartych stereotypów i etykietek.
„Klaun”, „Cyrk”, te słowa z ogromną łatwością w naszym kraju używane są do wyśmiania kogoś, ukazania w gorszym/słabszym/prześmiewczym świetle.
Bardzo często w polityce, dzienikaratwie czy zwykłych rozmowach.
I serio, wtedy zawsze myślę o tym, aby ktoś spróbował swoich sił – chwili na pracy w tej branży. Spróbował utrzymać uwagę 50 czy 150 „rozszalałaych” dzieci lub dorosłych, rozbawić ich i dać im do myślenia.
Ale od kiedy powstało Mimello Artyści do Usług! – nasz cyrk – 1 dziecko 
trzymamy się naszego motto niezmiennie:


„Śmiać się często i serdecznie, zdobyć szacunek ludzi inteligentnych i sympatię dzieci – to znaczy odnieść sukces.”
– R. W. Emerson
I od prawie 15 lat idzie nam to naprawdę dobrze!
I odpowiadając na pytania wyżej wymienione:

Tak. Mogę z dumą, radością i satysfakcją powiedzieć, że robię to od ponad dekady wraz z mężem. I nie jest zawsze „łatwo”. Ale właśnie na tym zarabiamy! I może się komuś to nie podobać, może kogoś szokować, ale zapraszam do nas do pracy, niech spróbuje swoich sił. Przecież bycie klaunem jest banalnie proste 

Hahahaha




Jakby to ujął fizyk kwantowy Andrzej Dragan: „to chyba źle postawione pytanie”. Całe życie myślałam, że nie ma złych pytań, że są tylko źle udzielone odpowiedzi. Ale niedawno odkryłam, że jednak mogą być źle postawione pytania.
- Bo kiedy ktoś jest słynny?
- Kiedy ktoś miał poznać ową postać, jeśli nie śledzi tej dziedziny wiedzy, nie uczą jej w publicznej szkole?
- Kogo nazywamy klaunem?
- Jaka jest różnica między klaunem, a komikiem?
Wiele pytań, na które trzeba odpowiedzieć sobie przed i wtajemniczyć się w wiedzę.
To jakby zapytać statystycznego Kowalskiego czy zna nazwisko jakiegoś słynnego fizyka kwantowego? Czy może szachisty? Albo mechanika samochodowego? A może pielęgniarki?
Ale jeśli nie znasz słynnego klauna, to możesz poznać mojego męża Michał Niewiadomski Mim, który ukochał sobie Pantomimę, ale klaunem również czasem bywa.
Możesz zapamiętać to imię i nazwisko! Może dzięki Tobie (mój drogi czytelniku lub czytelniczko) i przekazywaniu go z ust do ust stanie się słynne.
Bo On wytrwale pracuje każdego dnia, aby tak było, próbując przebić się przez ogrom stereotypów i teflon na jaki w naszym kraju można często natrafić.
A ten kto spotkał tego mojego kochanego męża Michał Niewiadomski Mim (a skromna to ja nie będę teraz!) to wie, że robi świetną robotę!
I może epitet „słynny” byłby trudny do użycia, bo kiedy się jest „słynnym”? Ale z pewnością jest WSPANIAŁYM artystą cyrkowym! 

I określenie „wspaniały” jest jeszcze lepsze niż „słynny”!
I odpowiadając na ostanie pytanie:

– to jeśli chodzi o mojego klauna Męża, to stać go na zajęcia z angielskiego dla swoich 3 dzieci i na inne dodatkowe, których wyliczać tu nie będę, bo po co?
I stać go na „porządny” (choć to trudne dla mnie do interpretacji słowo), ale naprawdę wystarczający dla naszej rodziny dom i wakacje nie tylko nad Bałtykiem. A o podróżach rozpisywać się nie będę, bo krótko mówiąc dużo by pisać – gdyż podróżujemy naprawdę często.

Ale czy każdy klaun ma tak samo?
Czy każdy „Kowalski” ma tak samo? Nie!
Każdy jest inny. Każdy ma inną sytuację. Każdy ma inną historię.
I warto nie podchodzić stereotypem do jakiegoś zawodu. Uogólniać coś, przedstawiać jako synonim, czy symbol czegoś.
Bo kłamstwo powtórzone sto razy, staje się wreszcie prawdą, w która wszyscy wierzą i ją powtarzają.
I serio: piszę to, po raz 879816847527645, aby mówić o tym, że cyrkowcy też żyją na tym świecie, mają się raz lepiej, raz gorzej, ale nie chcą, aby ich praca była przykładem, czy synonimiem czegoś błahego.
I ktoś może pomyśleć, że niepotrzebnie się burzę, piszę o tym, bo po co? Kogo to obchodzi?
Mnie to obchodzi i to już wystarczy!
Podsumowując, bardzo polecam Wam książkę #nażyćsię Marta Iwanowska-Polkowska. I cieszę się, że po raz kolejny mogłam pokazać Wam coś swoimi oczami. I jak zawsze zachęcam do zwrócenia uwagi nad pejoratywny traktowanie słowa klaun czy cyrk. Samą autrokę również. I ściskam mocno!



