Ostatnio została mi podarowana ta książka…
W sumie przeczytam ją jednym tchem, bo to tylko 200 stron wyjątkowej rozmowy.
Z kim?
„Z Alicją Gawlikowską-Świerczyńską, która urodziła się w 1921 roku w Warszawie. Gdy miała dwanaście lat umarła jej matka. Gdy miała szesnaście lat – zmarł jej ojciec. Gdy miała osiemnaście lat – wybuchła wojna. Działała w konspiracji. Po wpadce trafiła na pół roku do więzienia na Pawiaku, a potem na cztery lata do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Po wojnie została lekarką: pulmonologiem i anestezjologiem. Pracowała kilkadziesiąt lat.”
To naprawdę wyjątkowy wywiad, nie o przetrwaniu, nie o piekielnym złu tego świata, przenoszeniu traumy wojny/obozu koncentracyjnego z pokolenia na pokolenie – to rozmowa o życiu, które toczy się niezależnie od tego co wydarza się tuż obok, często na co nie mamy wpływu. To dawka optymizmu, której brakuje w społeczeństwie. To dawka nadzieji na lepsze jutro. A z pewnością to nauka wybaczania.
Myślę, że mam pewien sentyment do starszych osób, które posiadają bagaż doświadczeń, bo wiem, że nie ma cenniejszej wiedzy, jak ta „wiedza życiowa”.
A czytanie wywiadu z kobietą, która działała w tym samym czasie co mój dziadek, w konspiracji jako kurier, jest pewnego rodzaju działaniem na moją wyobraźnie, że to jeden głos, osób, które wtedy posiadały te same sile przekonania, idee i marzenia o wolności naszego kraju, w którym my obecnie sobie żyjemy.
Wzruszenie. Wdzięczność. Niewyobrażalny podziw za odwagę.
Nostalgiczny klimat wprowadziłam, ale wierzcie mi, że warto przeczytać tą pozycję. „Czesałam Ciepłe Króliki”. Polecam
Dajcie znać w komentarzu czy czytaliście? Jakie macie wrażenia?
A może polecacie jakąś pozycje z tej tematyki, która dodaje optymizmu, a nie przytłacza?